Czyżby zdało mi się, że odczarowaliśmy bezradność? Czyżbym uwierzył przez chwilę, że nie władają nami te śmieszne widma? Czyżbym zauważył, że ten bezrozumny, wojenny sentyment już opuścił nasze społeczeństwo?
Każde z tych pytań jest wybitnie retoryczne, to chyba widać: sam bym się z siebie śmiał, gdyby coś podobnego mi się roiło. Każde, ale szczególnie ostatnie – te kosy na sztorc wciąż sterczą z rozpalonych polskich głów. Jak mógłbym pomyśleć, że sterczeć przestaną. Ostatnio usłyszałem o planach rządowego programu, który określa się zgrabnym hasłem: „Strzelnica w każdej gminie”. I tak sobie myślę: strzelnica – doprawdy? A nie biblioteka? A nie kino? A nie świetlica dla dzieci? Poważnie?
Listopad. To dla Polski niebezpieczna pora? No, chyba.