Autorka wykonała bardzo solidną kwerendę. Sięgnęła do źródeł polskich i niemieckich, korzystała z licznych archiwów, sięgnęła do literatury wspominkowej, a nawet przeprowadziła ze świadkami historii kilkanaście rozmów. Podaje też, że czytała książkę Heinricha Bölla Pociąg nie miał spóźnienia. Notabene, przypominam sobie, że dwa lata temu na łamach BIK-u rozmawiałem z dr. Krzysztofem Okońskim i on przypomniał słowa Bölla, który w jednym z wywiadów zasugerował, że inspiracją do napisania tej książki był jego pobyt w Bydgoszczy.
Rögen koncentruje się na trzech sprawach. Po pierwsze, opisuje zjawisko prostytucji, które – jak to często w czasach kryzysu bywa – nasila się. Po drugie, związki uczuciowe. A więc miłość – jakkolwiek zabrzmi to głupio – w czasach rasowej segregacji. I po trzecie, przemoc seksualną. Wydaje mi się, że sama konstrukcja nie jest zbyt szczęśliwa. Osobiście wolałbym nie mieszać prostytucji z miłością, zwłaszcza że tę pierwszą ładnie można było połączyć ze zjawiskiem przemocy. Taką konstrukcję autorka próbowała wytłumaczyć chęcią objęcia jak największego spektrum różnorodnych kontaktów seksualnych. Przyznam, że takie tłumaczenie mnie nie przekonuje i uważam, że związki uczuciowe zasługują po prostu na osobną książkę.
Kilka ciekawych uwag zawarła o Bydgoszczy. Po pierwsze, nasze miasto było jednym z pierwszych, w którym powstały kontrolowane przez władze okupacyjne domy publiczne. Po drugie, właśnie tutaj w październiku 1939 roku okupant rozstrzelał 38 prostytutek. Podejrzewano je o roznoszenie chorób wenerycznych. A gdzie w naszym mieście Polki poznawały swoich niemieckich wielbicieli? Ano na herbacie w Savoyu, który co prawda reklamował się jako lokal dla Niemców, ale ostatecznie kontroli żadnej tam nie było.
Jeśli polsko-niemieckie związki kończyły się ciążą, kobiety często pozbywały się płodu. Strach przed zemstą i przed środowiskowym wykluczeniem był silniejszy. Zdarzały się też sytuacje, że w zemście za kontakty seksualne z okupantem kobietom golono głowy. Inna sprawa, że kobiety bardzo często działały na rzecz Armii Krajowej i wejście w intymne relacje z oficerami niemieckimi nieraz owocowało ważnymi informacjami, które potem można było spożytkować. W jednej nawet udokumentowanej sytuacji żołnierz niemiecki pod wpływem Polki zdezerterował z Wehrmachtu, a później stał się członkiem polskiej podziemnej organizacji.
Pomimo pewnych zastrzeżeń całkiem dobrze czytało mi się książkę Maren Röger. A czas przy dobrej lekturze jakoś tak szybko leci…