Aleppo na obrazach Aleksandry Simińskiej to zgliszcza i spalone drzewa, ziemia pozbawiona żywotnych soków, niebo bez ptaków i miasto bez ludzi. Za jakiś czas umilkną wybuchy widoczne na płótnie, znaczone tumanami gorącego kurzu. Płonący jasną czerwienią ogień zamieni się w popiół. I będzie to miejsce prawie pustynne, ze śladami ginącej na naszych oczach cywilizacji. Czy to ukryta przepowiednia? Ale to nie wszystko – to byłoby zbyt proste. Na obrazach artystki znajdujemy znacznie więcej. Widzimy postacie z innej rzeczywistości. Jedne zdecydowanie wkraczają pomiędzy zgliszcza i pustkowie, inne – jawią się łagodnie i trwają w pozach adoracji. Powstają nagle, z gęstej i nasyconej barwą materii farby.
Obraz pierwszy
Na jego pierwszym planie, u dołu, znajduje się szachownica. Po jej bokach stoją, po lewej – białe, a po prawej – czarne postacie, które rzucają cień. Nie są to figury szachowe, ale sugerują nam, że oto dzieje się szczególna rozgrywka. Podążają one jakby z spoza obrazu, następnie wchodzą w jego wykreowaną przestrzeń. Wyraźnie ukierunkowują nasze spojrzenie w głąb wyobrażenia. Budują wrażenie perspektywy. Idziemy za nimi, po lewej stronie widząc wypalone, piętrowe domy, a raczej bezwład, który po nich pozostał. Wielowymiarowa i rozświetlona, uporządkowana wewnętrznie przestrzeń budynków, jak w rzeczywistości, tak i na obrazie, zamieniona zostaje w dramatycznie powyginane szkielety. Z płaszczyzn pozostają tylko ekspresyjne pociągnięcia pędzla. Obraz utrzymany jest w tonacji szarości, przeważają biele, czernie ze śladami beżu i błękitu. Odpryski barwy i blade światło są jak ciche odgłosy gasnącego życia.
Jeden element, umiejscowiony u góry, po prawej, od razu przykuwa naszą uwagę. To podłużna biało-czerwona forma, której nie możemy w całości objąć wzrokiem, ponieważ na płótnie widzimy jedynie jej kontynuację. Przypomina fragment białego posągu, z którego spływa czerwona szarfa. A może są to strumienie wody i krwi, wołanie o miłosierdzie dla umierającego Aleppo? Biel zmienia się w skłębioną, jasną szarość. Woda, spływając łagodnie, obmywa fundamenty ruin, gasi tlące się popioły, koi ostatnie pragnienie umierających wśród zgliszczy.
Obraz drugi
Tym razem na pierwszym planie, bliżej centrum kompozycji, staramy się rozpoznać, czym jest niepełna, przejrzysta i nasycona światłem bryła. Przypomina sześcian, pozbawiony sufitu i dwóch ścian od strony widza. Emanuje blaskiem. Dostrzegamy, że światło, które napełnia tę przestrzeń, ma swoje źródło poza obrazem. Napływając z góry, wnosi do wnętrza zniszczonego miasta i malarskiego przedstawienia pastelowe barwy: jasne błękity, różowe beże, żółć, pomarańcz i zielenie. Spokój, powietrze i życie unoszą się nad Aleppo. W tajemniczej bryle odnajdujemy otwarte okna i drzwi, a przez nie widok na zaorane, wilgotne pola, drzewa i świeżą zieleń. Skąd te obrazy, jak przelotne widzenia innej rzeczywistości? Wokół przecież tylko spalone drzewa, które rzucają czarne, nagie cienie.
Ta jasna przestrzeń, wyizolowana z piekła wojny, adorowana jest przez anioły. Trzy anioły. Czy i tu, w Aleppo, wskazują one na pełną i aktywną Obecność? Namalowane w ciemnych i miedzianych brązach oraz niebieskościach, otoczone są jasnoniebieską poświatą. Głęboko pochylone, skupione i radośnie pokorne. Wdziękiem pozy i proporcji przypominają XVIII-wieczne rzeźby. Obok anioła klęczącego po lewej stronie umieszczony jest szklany ekran, w którym widzimy skrawek bezchmurnego, błękitnego nieba. Nie dopatrzymy się go nad Aleppo. Pochodzi jakby z głębszych warstw błękitu i spokoju. Jego obraz, pochwycony na ekranie, kontrastuje ze spaloną ziemią. Środkowy anioł trzyma czarny krzyż albo jego cień.
Obraz trzeci
Uderza widza mocną w wyrazie czerwienią. Ulega ona dynamicznym przemianom, od barwy pomarańczowego płomienia, przez czerwień kardynalską, brunatną, po purpurę, która zmienia się w gorący fiolet. Pogłębiona i intensywna, na podobieństwo twórczej myśli, staje się od razu formą. Zyskuje znaczenie samodzielnej treści. Prawdziwa wizja przemawia symbolami. Nie ma w niej miejsca na jednoznaczność. Czym więc jest ta czerwień, która zdecydowanie komponuje przedstawienie i dominuje w nim kolorystycznie? Czy jest to krew tutejszych męczenników, tysięcy bezbronnych ofiar wojny, która prawie zawsze jest bezwzględną polityczną i finansową rozgrywką? Żywa i gęsta czerwień wypływająca ze świeżej rany Aleppo. A jeśli to krew, która ma moc oczyszczenia tej rzeczywistości, jak wcześniej woda? Moc zadośćuczynienia za przemoc, wszelkie przejawy zła i śmierć. Krew przemienia się w ogień, gdzieniegdzie rozbłyskujący jaśniejszym płomieniem, który wypala do cna i prowadzi do odrodzenia życia.
Z materii tej czerwieni rodzą się jaskółki. Lotne, śmigłe, niebudujące gniazd, a więc bezdomne. Z ognia i krwi, rzucone na wiatr. Z tego samego tworzywa są anioły. Wydaje się, że, podobnie jak jaskółki, powstają na naszych oczach. Wyjątkowym przykładem dynamiki narodzin jest postać anioła umieszczonego u dołu kompozycji, którego siła czerwieni wzmocniona zostaje jeszcze przez fiolet, co sprawia wrażenie podwojenia jego postaci. Obecność niektórych aniołów jest rozpoznawalna jedynie na podstawie znaczących fragmentów, można rzec – atrybutów. Smukłych skrzydeł. Przestrzeń zbudowana z czerwieni pulsuje więc różnymi istnieniami i przejawami życia. Dlatego właśnie ta wizja jest najbardziej skomplikowana i tajemnicza.
Na pierwszym planie wyobrażenia, u dołu, zauważamy fragment architektury miasta. Weduta skonstruowana z geometrycznych, jasnych brył. Przypomina zabudowę znaną z obrazów mistrzów włoskiego quattrocento, Masaccia i Piera della Francesca. Fantastyczna bryłowatość precyzyjnych form. Perspektywa, która pozwala zajrzeć do wnętrza piętrowych domów, po których przechadzają się czerwone anioły. Ostrość linii przypominająca o ciągle żywej estetyce średniowiecza i prymacie sztuki florenckiej. Niezwykła jest baśniowość i symbolika tej architektury. Energia, z jaką przywołuje przeszłość, idee, historię i sztukę europejską. Wiara w porządek rzeczy, harmonia, przekonanie o wszechmocy i dobroci Boga oraz wspaniałości człowieka. I wieczne trwanie tego świata. Odnosimy wrażenie, że weduta, która uplastycznia się, rozbudowuje i spiętrza, z boków ku środkowi kompozycji, i tym razem ma swój początek poza płótnem. A istniejąc już w jego przestrzeni, zamyka ją od dołu i na podobieństwo warownego muru broni dostępu do obszaru, gdzie dzieje się wizja.
Charakter architektury koresponduje stylistycznie z dziwnym oknem zawieszonym w centrum czerwonej wizji. Otwarte okno, przedstawione w „perspektywie schodkowej”, umożliwia nam spojrzenie w głąb pejzażu. Patrzymy na miasto wzniesione na wzgórzach, na tle nieba. Perspektywa, jasno i precyzyjnie ukształtowane bryły, kubistyczny porządek wyrażają pragnienie odwzorowania formy doskonałej. Weduta powstała ze zróżnicowanych walorowo szarości, przywodzi na myśl czarno-białą, nieco wyblakłą fotografię. Nad oknem, po lewej stronie, teatralnie zawisła zasłona, reprezentacyjna i ciężka od połączenia intensywnej czerwieni z fioletem. Malowniczo uniesiona, przez moment pozwala nam kontemplować krajobraz idealny. Oto pejzaż, który zatrzymuje w sobie czas i piękno. Czy to Aleppo, przeniesione do innego wymiaru, gdzie trwa niezmienione i ocalałe? Aleppo, jak marzenie o Nowej Jerozolimie, świętej i wiecznej.
Malarski cykl Aleppo znakomicie charakteryzuje dojrzałą twórczość Aleksandry Simińskiej. Oddaje jej temperament. Także wrażliwość na otaczającą rzeczywistość. Tym razem są to brutalne konsekwencje i atmosfera wojny. Okazałe płótna stanowią rodzaj efektownej prezentacji jej malarskiego warsztatu. Zwracają uwagę zróżnicowaną i trafną syntezą formy. Robią wrażenie swobodą i odwagą kompozycji. Podkreślają znaczenie barwy i jej wartość wyrazową. Bardzo ważny jest sposób, w jaki artystka konstruuje przestrzeń w obrazie. W jednym kadrze zwykle łączy kilka perspektyw. To może sugerować dystans do realistycznego ujmowania rzeczywistości oraz skłonność do analizy relacji przestrzennych. Sądzę jednak, że przede wszystkim świadczy o twórczej energii i fantazji, której nie zadowala perspektywa linearna w opisie świata.
Malarka dąży do wciągnięcia widza w wykreowaną przez siebie przestrzeń obrazu. To pierwszy krok, aby rozpocząć z nim intelektualną i emocjonalną grę. Toczy się ona w szlachetnym celu. Idzie o rozpoznanie szerokich i osobiście przetworzonych inspiracji historią sztuki. Począwszy od antyku, poprzez sztukę nowożytną i szacunek dla akademizmu, pojmowanego jako wiedza i konkretne umiejętności warsztatowe. W podejściu do koloru i światła wyczuwa się docenienie dokonań impresjonizmu. Nie ma też wątpliwości, że dla Aleksandry Simińskiej, podobnie jak modernistów, przedstawienie malarskie składa się z poszczególnych płaszczyzn, linii, nasyconych plam koloru oraz faktur. Artystka eksponuje przekonanie, że to one są podstawowym budulcem każdego obrazu. Same w sobie są ważne i ciekawe.
A do czego prowadzi zrozumienie formy w łączności z ożywczą mocą inspiracji i prawdziwie ludzkim otwarciem na świat? Do stworzenia przez malarkę wewnętrznego życia w obrazie, który emanuje własną energią i siłą symbolu.
Pierwsza prezentacja tryptyku
Aleppo Aleksandry Simińskiej
miała miejsce na wystawie Vanitas w dniach
16 II – 9 IV 2017 w Galerii Miejskiej bwa w Bydgoszczy.