A pisać jest o czym, bo chłopaki (i dziewczyna! – to pierwsza nowość) zdecydowanie zrobili spory krok wprzód. Zacznijmy więc od zmian personalnych, w wyniku których zespół powiększył się o uroczy żeński głos Diany Rusinek, która niewątpliwie podniosła chłopakom wokalną poprzeczkę. Nie będę wnikał w szczegóły, dość powiedzieć, że Dubska jest dziś składem jedenastoosobowym (!), który jest w stanie zagospodarować nawet największą scenę. Przekonałem się o tym 26 maja br. w Miejskim Centrum Kultury w Bydgoszczy, gdzie odbyła się premiera opisywanej płyty. Zaryzykuję twierdzenie, że był to jeden z najlepszych koncertów w emceku w tym roku, choć to dopiero lipiec. Dodam również, że nie jestem fanem reggae, więc możecie uznać tę opinię za w miarę obiektywną.
To, co wyróżnia ten krążek, a co świetnie dało się odczuć podczas występu Dubska na żywo, to zróżnicowanie. Nie ma tu monotonnych beatów i riffów na jedno kopyto, dzięki którym każdy numer na płycie brzmi podobnie. Przeciwnie, Jarek Hejmann bawi się rytmem jak mało kto, w czym nie ustępuje mu reszta składu. Raz bujamy się przy klasycznym reggae, a tu nagle wybija nas z tego beat o solidnych junglowych korzeniach, by znów dwa kawałki dalej zaskoczyć nas dubową głębią. I tak przez dwanaście piosenek, z których składa się album Ulicami. Tej płyty naprawdę dobrze się słucha i ciężko się nią znudzić (mnie udało się dopiero po szóstym przesłuchaniu w aucie, czyli mniej więcej po tygodniu słuchania jej non stop). Gorąco (wszak to lipiec) polecam to wydawnictwo, nie tylko ze względu na lokalny, bydgoski patriotyzm (choć niewątpliwie jest to wartością dodaną, że bydgoszczanie potrafią grać i brzmieć tak światowo, do czego Dubska akurat zdążyło nas już przyzwyczaić), i gwarantuję, że nóżka tupnie Wam nie raz.
Dodatkowym atutem jest również termin premiery tej płyty, bo czyż może być lepszy czas na słuchanie reggae niż lato? Jakkolwiek pokręcone i wzbogacone elektroniką reggae by to nie było, to słucha się tego świetnie. Przy otwartym dachu, dyskretnie szumiącej klimatyzacji, czy po prostu nad morzem, w górach, pod namiotem. Jest dobrze i tego się trzymamy!