Festiwal otworzy uroczystość wręczenia Bydgoskich Literackich Nagród roku 2012 „Strzały Łuczniczki” oraz spotkanie z młodymi (za młodych uważam tych przed czterdziestką) pisarzami bydgoskimi, którzy oprócz prezentacji swojego dorobku będą dyskutować o literackim życiu Bydgoszczy i regionu, o potrzebach i nadziejach młodych pisarzy, o trudnościach i przeciwnościach, jakie muszą (i oni, i literatura w regionie) pokonywać.
Nagrody literackie wzbudzają zawsze sporo emocji. Gdyby ich ważność oceniać po skali tych emocji, Strzały Łuczniczki należy uznać za niezwykle ważne. Czy takie są istotnie? Myślę, że tak. Nie są ważne w skali kraju, niewielu pewnie poza naszym regionem o nich słyszało, ale nie w tym tkwi ich istotność. Nie są istotne dla literatury jako takiej, ale są istotne dla pisarzy. W tych złych dla literatury czasach nagrody bowiem bywają ostatnimi instancjami potwierdzającymi, że pisanie wciąż się liczy (i to nie tylko liczy do kwoty, na którą opiewa nagroda). Dlatego naszą wspólną odpowiedzialnością jest to, by nie obniżać jej rangi. Aby potwierdzać dzięki niej sensowność istnienia literatury. Tym skuteczniej ta istotność będzie potwierdzona, im nagroda będzie miała wyższą rangę.
Rzecz jasna, kwestią inną jest: czy prawdziwa Literatura i prawdziwie wielki Pisarz nagród potrzebują, by podtrzymać w sobie sensowność pisania? I czy nie stokroć istotniejsze jest podtrzymywanie poczucia sensowności czytania? Dziś czytelników trzeba nieustannie prosić i upewniać: czytajcie, czytajcie, bo warto. Czytajcie pisarzy lokalnych, bo oni są.